Uformował się pochód, ruszyliśmy w stronę miasta. Za nami jechały autobusy, które normalnie miały wahadłowo wozić pracowników z i do pracy. Wydawało mi się wówczas, że szło nas dużo, 100-200 osób. W tłumie nie było żadnych transparentów, bo wszystko przecież zaczęło się spontanicznie, z niezadowolenia ludzi. [...]
Po drodze przyłączali się do nas inni. Pamiętam szczególnie ludzi dochodzących do pochodu z działek położonych po obu stronach drogi. Prowadzili z sobą rowery, nieśli owoce, warzywa. Po drodze pod hotelem „Petropol” Japończycy bili nam brawa. Stali w hallu pod filarami i klaskali.
Płock, 25 czerwca
Władysław Siła-Nowicki, Wspomnienia i dokumenty, oprac. Maria Nowicka-Maruszczyk, t. II, Wrocław 2002.
Gdy wracałem z pracy rowerem, zatrzymałem się obok idącej grupy ludzi, która krzyczała do wszystkich naokoło: „Chodźcie wszyscy z nami!”. Zszedłem wtedy z roweru i poszedłem z nimi. Grupa ta liczyła — moim zdaniem — około pięciuset osób. Nieśli coś w rękach, machali, krzyczeli głośno. W pochodzie, który kierował się w stronę budynku Komitetu Wojewódzkiego PZPR, maszerowali nie tylko ludzie bardzo zawiedzeni, ale także zdecydowani na wszystko. Z różnych stron przyłączali się do nas inni ludzie. [...]
Początkowo nie zdawałem sobie sprawy, ile osób szło razem ze mną. Dopiero później zorientowałem się, że gdy byliśmy przed budynkiem komitetu, tłum zajmował całą ulicę, od początku do końca. Ludzie krzyczeli: „Rafineria stanie! Rafineria stanie!”. Żądali odwołania podwyżki cen żywności. Wtedy dwie, trzy osoby wyszły na balkon gmachu KW i próbowały coś mówić. Z powodu tych okrzyków w zasadzie nic nie słyszałem. To miało miejsce chyba około godziny 17.00. Widziałem, że ulicę z jednej strony, od strony placu Obrońców Warszawy, zamknął samochód milicyjny. Wyszli z niego funkcjonariusze i fotografowali tłum. Było ich chyba trzech, może czterech.
Płock, 25 czerwca
Czerwiec 1976. Spory i refleksje po 25 latach, red. Paweł Sasanka i Robert Spałek, Warszawa 2003.